Powolutku do przodu

poniedziałek, 23 maja 2011

Niestety do Ryczywołu nie jedziemy, bardzo na to liczyłam ale raczej nie damy rady się tam teleportować jednakże jest tego mały plusik. Wcześniej brzydziłam się pracą węchową, nie lubiłam tego bo nie rozumiałam, nie wiedziałam jak to się robi... Na zawody chciałam zgłosić się już do kl.1 a tam niestety jest już aport węchowy, trzeba było się za to zabrać i suczydełko znowu pozytywnie mnie zaskoczyło :) Nie minął nawet tydzień a Zoe znajduje w bardzo wysokiej trawie, pod sianem, pod ziemią i w mysich norach klucze, telefon (biedna avila, tyle już przeżyła a teraz jeszcze to :P) chusteczkę, kliker, papierek po cukierku, łańcuszek zaciskowy, pierścionek, rękawiczkę, dowód osobisty (taaaa to nie było mądre) i ten nieszczęsny patyczek, czyli po prostu wszystko to, co miałam pod ręką na spacerze. Oczywiście żeby nie było zbyt pięknie to z kilkoma widocznymi patyczkami leżącymi obok siebie już nie jest tak fajnie bo wpada na nie z rozpędu (ona tak ma jak coś jej się podoba, nie da się tego zrobić wolno), obślinia wszystkie kiedy szuka tego z moim zapachem i lubi złapać za końcówkę a ciężko mi tego oduczyć. Na szczęście to są już szczegóły do dopracowania nawet w domu, najważniejsza sprawa czyli uruchomienie borderzego nosa jest już za nami :) Ogólnie jestem wniebowzięta, nigdy bym nie pomyślała że będzie mi (i jej!) sprawiać to tyle przyjemności i satysfakcji, kiedy idę coś gdzieś schować to specjalnie dotykam kępek trawy po drodze, ona wysłana żeby odnaleźć przedmiot podbiega po kolei do każdej tej kępki, obwąchuje i szuka, skubana! Co ciekawe pozostałe aspekty Zołczowego nosa bez zmian czyli smaczek upada koło łapki a piesek nie potrafi go znaleźć :)

Tak więc obi nam odpadło, następne zawody dopiero w Sopocie, mam nadzieję że do tego czasu wszystkie ćwiczenia będą dopracowane i dopięte na ostatni guzik (taaaa...) A już w sobotę DCDC we Wrocławiu, praca nad fristajlem wre! (Czyli pierwszy trening już za nami xD) Tym razem Zoe ma szczęście, będzie startować z kimś kto potrafi rzucać i potrafi się ogarnąć podczas występu :D Ze mną łatwego życia nie miała ;) Po treningu stwierdziliśmy, że Zoe ma downa i nie posiada absolutnie żadnych oporów więc powinno być śmiesznie, mały merle kamikadze :D

DCDC Chorzów 2011

piątek, 6 maja 2011

Wchodząc na blogi znajomych widzę w linkach "Blog Zoe-ostatni post dodany 7 miesięcy temu", no cóż, trochę wstyd ;) Tak więc mając do wyboru regularne pisanie lub usunięcie bloga jednak zmobilizuję się (po raz kolejny ;P) i wybiorę to pierwsze.
W ubiegły weekend odbyły się zawody Dog Chow Disc Cup w Chorzowie, grzechem byłoby nie skorzystać z okazji bo jednak z Zabrza mamy bliziutko. Oczywiście nie obyło się bez przeszkód tak więc Pani Zołi musiała rozchorować się na tydzień przed zawodami aby kurować w domu kaszel i zawiesić treningi ;) Ćwiczyłyśmy w sumie 4 dni, jak sie okazało to zdecydowanie za mało...
Trzeba przyznać że startersom pogoda dopisała, świeciło słońce, było bezwietrznie, po prostu idealnie!
Dzięki Agacie mamy filmik :)

Wszystko szło dobrze (w sensie że zgodnie z planem, teraz widzę że ten fristajl w mojej głowie wyglądał o wiele lepiej, muszę stworzyć coś lepszego xD). Zoł oczywiście jak zawsze lepiej pamiętała układ niż ja :) multiple złapała wszystkie, nawet udał się back vault i overy ale niestety, nieudane chest vaulty wgniotły mnie w ziemię :P Nie wiem co sie stało ale nie wyszły aż 3 razy! Na filmiku widać rozpaczliwe próby zrobienia tego głupiego chesta ;P Wtedy troszkę się rozkojrzyłam i już na pewno nie było tak jak miało być. No i dog catch jest do poprawki...
Za freestyle miałyśmy 30,64pkt i ulokowałyśmy sie po nim na 5 miejscu, po rundzie toss&fetch (całe 11,5pkt) spadłyśmy o dziwo tylko o jedno miejsce czyli 6/18. Jestem bardzo zadowolona z lokaty, naprawdę biorąc po uwagę moje beznadziejne rzucanie to to jest niezły wynik, ja od początku mówiłam że chce być w środku, tam jest najprzyjemniej :D 

Trenujemy sobie jak narazie 3 sporty tj obedience, agility i frisbee, w tym momencie startowałyśmy na zawodach w każdym z tych 3 dyscyplin i niestety, nie jestem w stanie powiedzieć które zawody podobają mi się najbardziej :D Wybór będzie trudny bo czasowo i finansowo na pewno nie wyrobię ze wszystkim.
Nie obędzie się bez zdjęć naszego najulubieńszego fotografa :D