I po świętach...

sobota, 28 grudnia 2013

Święta minęły nam bardzo szybko, wręcz prawie niezauważone.
Na chwilę przed świętami umówiłyśmy się z Alą na sesję w lampkach, oto efekty:

Najsłodsza na świecie Madlenka

Prawie równie słodka Zoe





 Jak widać lampek miałyśmy mnóstwo :D




Niewątpliwie świąteczne zdjęcia z porażającą ilością bokehów staną się u nas tradycją i w przyszłym roku spróbujemy pobić same siebie :D Sorinek oczywiście jest kochanym i zdolnym synusiem ale niestety wciąż nie grzeszy urodą dlatego zdjęć brak :P Ale w przygotowaniu spacerowe, na pewno będzie ich pełno!

Oczywiście czymże byłby wpis poświąteczny bez prezentowego sprawozdania, zwierzątka były grzeczne w tym roku dlatego mikołaj był dość hojny, mamy ażurowe piłki, piłki "pyszczki", piłkę tritt na smakołyki (niestety nie dała rady sprostać wymaganiom i już została zniszczona), piłkę na sznurku Starmark, konga genius Leo i Mike, wiewiórkę na smakołyki z Premier, mój ukochany kliker ze sprężynką, konga Safestix, saszetkę na smaki której szukałam jak szalona na Majorce, na szczęście już je sprowadzono do Polski :D Oraz miły prezent od sklepu w którym większość zabawek zamawiałam czyli miękką piłkę na sznurku z Hoko :)

Pozdrawiamy poświątecznie!

Pazurowy Box dla psa

sobota, 21 grudnia 2013

Dostaliśmy od portalu http://www.zpazurem.pl prezentowy box dla psa za który pięknie dziękujemy!
Box jest całkiem spory, owinięty firmowym pazurowym papierem i niebieską wstążką:





Nie jestem restrykcyjna, pozwoliłam otworzyć prezent przed wigilią :D



Prezent otwarty, mogę już zajrzeć?

 Aż ślinka cieknie, tam musi być jedzenie! :D

W środku są zabawki, sporo smakołyków i drobne upominki dla właściciela, psiaki zadowolone zwłaszcza z pysznych smaczków.

 Wstążkę zachowamy, na pewno nam się przyda :D


Świąteczny pazurowy box dla psa (jak i dla kota) możecie zamówić tutaj: http://www.zpazurem.pl/sklep/pazurowy-box3
Jeśli nie macie czasu czy ochoty na szukanie odpowiedniego prezentu dla pupila to taki "gotowiec" na pewno będzie dobrym wyborem! :)

Trening rozproszeń

wtorek, 17 grudnia 2013

W październiku zorganizowałyśmy trening posłuszeństwa, czułam, że takie coś bardzo nam się przyda, i nam prowadzącym (tj. naszym psom :P) jak i innym Ślązakom którzy ćwiczą na własną rękę, niestety na Śląsku dzieje się naprawdę bardzo mało, w sumie to nic :P Już jakiś czas temu zaczęłam planować ciąg tematycznych treningów, na pierwszy ogień poszły rozproszenia. Rozproszenia mają to do siebie, że jedyne co możemy sobie zaserwować na własną rękę to te naturalnie przytrafiające się na treningu w parku, takie jak natrętne dziecko czy ujadający mały Reksio kopulant Pani Jadzi. Oczywiście większość rzeczy, które robiliśmy nigdy nie przytrafią się na zawodach ale jeśli nasz pies będzie w stanie zrobić przywołanie przebiegając przez balony lub obok hybrydy człowieka z koniem czy gołębiem, biegnąc przez tłum gwiżdżących, klaszczących, piszczących, klekoczących, brzęczących, pierdzących czy puszczających balony ludzi (taaaaak robiliśmy to wszystko a nawet więcej! :D). Gdy uda mu się to w takich rozproszeniach to chyba będziemy mogli być pewni, że zrobi to w każdej sytuacji a normalne warunki to będzie dla niego całkowity pikuś :) 

Oczywiście ktoś może powiedzieć WARIATKI! Po co te maski, po co balony, piszczałki też bez sensu... może i tak, ale to miał być trening for fun i chyba się udało, było naprawdę mega sympatycznie i zabawnie, smacznie i z małą nutką nauki.
Kilka dni temu w końcu skończyłam filmik, nie są to wszystkie rozproszenia jakie robiliśmy, raczej 1/3. Niestety baterie w GoPro działają baaaaardzo krótko więc to musi wam wystarczyć.


W sobotę zabrałam tylko Madi, ze względu na jej skomplikowany mózg wolałam zabrać ją samą i popracować na spokojnie, poświęcić max uwagi. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, nie bała się tak bardzo jak się spodziewałam, pięknie zostawała, żadne rozproszenia w przywołaniu czy na jedzenie nie robiły na niej wielkiego wrażenia, może będą z niej jeszcze ludzie :D W niedzielę natomiast pojechała Zoe z Sorinem, Zołcz to Zołcz, maszynka :P Sorin również był bardzo dzielny i pięknie pracował, no same betony posiadam! :D

Tutaj wcześniej wspomniana hybryda człowieka z koniem i człowieka z gołębiem plus Xandor :D

I Sosin dzielna pokraka <3


Miałam bardzo dużo pomysłów, niestety przez ograniczony czas i fundusze udało się zrealizować tylko niewielką część ale spoko spoko, wszystko w swoim czasie! :D Nie zdradzę co planuję ale obiecuję, że kolejne tematyczne treningi na pewno będą, daj tylko Boziu trochę wolnego czasu!

Seminarium obedience z Siv Svendsen

wtorek, 10 grudnia 2013

Seminarium obedience z Norweżką zostało ogłoszone już dawno temu, zapisałam się na dwa dni z psem, długo zastanawiałam się którego psa zabrać ale na chwilę przed wyjazdem problem rozwiązał się sam. Zoe zacieczkowała a Madlenka miała wtedy ciążę urojoną (już miałam nieprzyjemności związane z zabraniem psa z ciążą urojoną na trening więc wolałam tym razem uniknąć takich sytuacji) i została w domu żeby śmigać z altacetem na piersiach :P Tak więc pojechał ze mną jedyny męski członek rodziny który nie miewa tego rodzaju niedyspozycji.
Przyznam szczerze, że jadąc tam z Sorinem czułam się psychicznie bardzo komfortowo, mimo tego, że jest samcem, że jest nastolatkiem i że jest nieobyty wiedziałam, że będzie dobrze bo jest po prostu normalny w przeciwieństwie do moich dwóch dziewcząt :D 

Już po chwili zrozumiałam, że będę żałować tego, że nie zostajemy w niedzielę, ale niestety, siła wyższa. Siv okazała się być wyjątkową osobą, najbardziej spodobało mi się niebanalne poczucie humoru oraz elastyczność. Była w stanie pokazać jedną metodę i gdy coś szło nie tak przyznać, że to nie działa i zaproponować kolejną, a przecież mogła powiedzieć "to zawsze działa! Wróć do domu, powtórz 50x i w końcu się uda!". Nie, nie było takiej sytuacji, generalnie nie widziałam wszystkiego bo musiałam się zajmować czasem własnym psem ale w KAŻDYM przypadku który oglądałam było widać WYRAŹNĄ poprawę, to było chyba najpiękniejsze w tym seminarium :) Poza tym, Siv jest bardzo otwartą i ciepłą osobą, odpowiadała jasno na każde pytanie, nie odniosłam wrażenia że ma jakieś tajne metody którymi nie chce się podzielić ze światem :D

W piątek oczywiście nie obyło się bez małego spóźnienia - studencki kwadrans, czyli w granicach normy :D Na liście byliśmy 4, idealnie wręcz. Na pierwszy rzut poszedł problem który pojawił się bardzo niedawno ale od razu poczułam, że jak tego nie dopilnuję to poleci lawinowo z czym sobie całkiem nie poradzę - chodzi o śpiewanie. Tak, mój syn zaczął śpiewać piękną pieśń przy chodzeniu przy nodze a konkretnie przy ruszaniu z pozycji zasadniczej. Na początku chyba się wstydził i był przytłoczony nową sytuacją bo postanowił nie zaprezentować pieśni tylko chodzić przy nodze z ładnym kontaktem. Siv wtedy zaczęła opowiadać, że jęczenie może mieć dwa powody, albo pies chciałby sobie pójść, zająć się czymś innym ale wie że nie może i dlatego wokalizuje albo całkiem odwrotnie - bardzo lubi chodzenie przy nodze, niecierpliwi się i mówi "no dawaj! Chodźmy już chodźmy!". Na szczęście (tak jakby :P) Sosin szybko się rozkręcił i zaczął jęczeć, niewątpliwie pasuje do niego ta druga opcja czyli bardzo lubi chodzenie i jęczy z podniecenia, dostaliśmy konkretną radę - zaskakiwać! Wcześniej na naszych treningach próbowałam go wyciszać ale z miernym skutkiem, na seminarium tylko go kładliśmy ale teraz staram poza się warowaniem dodawać sztuczki czy wysyłanie, różne nagrody z różnych stron i wielkie nagrody za przejście bez jęczenia, zobaczymy co z tego będzie :) 


Na tym samym wejściu robiliśmy również pozycje, Sorin ma te na nieruchomy przód, pokazałam waruj-stój, stój-waruj, siad-stój i były całkiem ok natomiast stój-siad był już bardzo nie-ok :D Siv mówiła o tym, że przy pozycjach chce, żeby pies był baaaaardzo spokojny i skupiony dlatego używa baaaaaaaaaaaaaardzo dużo samokontroli. Na szczęście Sosin już miał styczność z samokontrolą więc nie było siary i nie rzucał się na jedzenie dzięki czemu mogliśmy jakoś konkretniej powalczyć nad pozycjami :D

To co mnie również ucieszyło to fakt, że nie miał problemu z ćwiczeniem z obcą osobą, nawet z ciocią z Norwegii robił pięknie samokontrolę i pozycje :D


Siv poza samokontrolą doradziła również ciągnięcie go za obrożę do przodu czy na boki oraz przepychanie, ma to "wbić" przednie łapy jeszcze mocniej w ziemię oraz rozbudować mięśnie. Zabawne, bo robiłam czegoś takiego baaaardzo dużo z Madi https://www.youtube.com/watch?v=Uu3nti3bqOI a z Sorinem ani trochę, chociaż wydaje się być jeszcze bardziej niezwiązanym pająkiem niż ona :D

Po pierwszej turze była dłuższa przerwa obiadowa i wykład, piątkowy wykład dotyczył gier i zabaw w obedience. Siv pokazała między innymi pewnie dobrze wszystkim znaną zabawę w ściganie się do zabawki ale również zapewne nikomu nieznaną i przezabawnie nazwaną "zabawę w Indian" :D Mówiła również o zabawkach, o tym, że ma ich MNÓSTWO, niektóre są piszczące, niektóre ogromne a niektóre po prostu mają ładny kolor :P Różne zabawki mają wywoływać różne emocje a w ciągu jednego treningu nagradza różnymi zabawkami, lubi zaskakiwać psa. Wyjątkowo mi się to spodobało, miło słyszeć że mój mały fiołek na punkcie kupowania nowych zabawek jest całkiem przydatny a na święta bez skrupułów
wyżyję się zabawkowo :D

Na drugim wejściu zajęliśmy się kwadratem, jak na razie skupiłam się na szybkości i całkowicie olałam pracę nad zatrzymywaniem się w odpowiednim miejscu. Mój problem z Sorinem polega na tym, że jest bardzo mądrutki :P Mój pierwotny plan zakładał, że będę go uczyła pruć do przodu i zatrzymywać komendą, szybko okazało się, że wystarczy raz zatrzymać go w złym miejscu a on uzna, że to jest miejsce w którym należy zatrzymywać się już do końca życia :P No niestety, wybrałam wersję dla młotka a Sorin młotkiem nie jest. Dlatego plan trzeba było zmienić, trzeba wytłumaczyć mu, że nawet jak mama się pomyli i powie STOP w złym momencie to i tak trzeba zatrzymać się przy końcu kwadratu. Na wykładzie Siv mówiła o "planie B na kwadrat" i pomyślałam, że to jest dokładnie to czego nam trzeba. Nie będę opisywać jak wygląda ta metoda bo nie jestem w stanie, w każdym razie próbujemy i idzie całkiem dobrze. 

W sobotę zaczęliśmy od pozycji w marszu - stój i waruj. Sorin ma całkiem ładne stój jednak nie jest to idealne stój - czasem ruszy łapką, nie wygląda to jakoś super dynamicznie. Siv mówiła, że najbardziej lubi bardzo niskiego hopstója, na początku robiłam z Sorinem hopstója ale uznałam, że jak jeszcze trochę urośnie to nie będzie mu wygodnie podskakiwać i wróciłam do normalnego stój. Siv przekonała mnie i znowu robimy hopstója :D Sorin go uwielbia i zawsze jak robię coś z innym psem to przybiega i robi hychychychyc obok dopóki nie zacznę się śmiać i go nie nagrodzę :D Robiliśmy też waruj które dotychczas było naprawdę wolne, miała je przyspieszyć szybka samokontrola (całkowite przeciwieństwo tej samokontroli przy pozycjach na podległość). Poza tymi kilkoma razami na seminarium nie robiłam warowania ani razu, wróciłam do niego dzisiaj i na WAR walnął w ziemię tak, że aż przez chwilę bałam się o łokcie :D Niesamowite że podziałało tak szybko!


Podziel się posiłkiem :D



Na sobotnim wykładzie było trochę o zawodach, o tym jak pomóc psu, co można zrobić żeby pies był na ringu z przewodnikiem nie tylko ciałem ale i umysłem. Siv pokazała nam zabawę którą nazywa "karuzelą", chodzi generalnie o mixowanie wszystkich ćwiczeń, to taki trening myślenia i słuchania komend. Znałam to wcześniej ale nie stosowałam z moimi psami głównie dlatego że... wydawało mi się to za trudne dla któregokolwiek z nich. Nic bardziej mylnego, znowu poczułam że Siv mnie przekonała i Zoe jest już po kilku takich karuzelach, w końcu czuję że to nie ona dyktuje warunki :D

Na ostatnim wejściu widziałam, że Sorin jest już naprawdę zmęczony, pokazałam dostawianie. Bardzo mi się zawsze podobało i umyślnie takie robiłam nie myśląc w ogóle o trendach panujących w aktualnie w obi, chciałam żeby się wślizgiwał zadem w pozycję. Niestety trochę przesadziłam i zaczął się odwracać jakiś metr przede mną i wślizgiwać zadem :D Najpierw nagradzaliśmy go piłką, docelowo piłka miała być schowana za plecami w prawej ręce, przy przywoływaniu całkowicie nieświadomie zostawiłam luźno lewą rękę w której dotychczas była piłka i dałam komendę na złapanie tejże piłki :D Sorin w pełnym pędzie złapał moją dłoń, całe szczęście że był mocno zmęczony i nie ugryzł jakoś specjalnie mocno :D każdym razie już wiem jak to naprawić, walczymy walczymy!

Muszę też wspomnieć o "magicznej metodzie" na szybsze siady którą robił Truś, niby nic nadzwyczajnego ale postanowiłam spróbować z Madi która siada straaaaaaaaasznie wolno od zawsze. Jakiś czas temu postanowiłam jej odpuścić i zaczęłam wierzyć że naprawianie tego nie ma sensu bo taka jej "uroda". Pewnie nie zdziwi Was fakt, że Madi po zastosowaniu magicznej metody w dwóch sesjach siada prawie tak szybko jak Zoe? :D

Cóż mogę powiedzieć, ubolewam nad faktem, że na kolejne seminarium z Siv Svendsen jestem na liście rezerwowej. Organizacja na medal, prowadząca na medal, tłumaczenie na medal i mój własny dzielny syn również powinien dostać medal :)

Zdjęcia są autorstwa Tomasza Serugi i Klaudii Szymańskiej którym pięknie dziękujemy :)

ANIMIBOX

sobota, 7 grudnia 2013

Co prawda dotarł do nas gdzieś w połowie listopada ale lepiej późno niż wcale więc prezentuję ANIMIBOX :)
Na rynku pojawił się nowy produkt, jest to pudełko - niespodzianka dla psa lub kota, będzie się w nim znajdowało 7 produktów (smakołyki, zabawki, kosmetyki), można zamówić jednorazowo lub dłuższą prenumeratę :)
Producenci pewnie trochę ze względu na chęć zbadania opinii a trochę ze względu na reklamę wysłali kilkadziesiąt prototypów takich boxów osobom mniej lub bardziej związanym ze zwierzętami. Nasza borderza ekipa również dostała taką paczuszkę.
Cóż mogę powiedzieć, nie jestem fanką Glossyboxa, nie lubię płacić za "kota w worku", poza tym bardzo przywiązuję się do ulubionych kosmetyków i niechętnie próbuję nowe :P
Jednak jeśli sprawa dotyczy psich akcesoriów to mój punkt widzenia całkowicie się zmienia :D Zgodziłam się rzecz jasna na przetestowanie takiego pudełka, poniżej opis, moje wrażenia i fotorelacja.

Wizualnie pudełko wyglądało naprawdę bardzo fajnie

W środku niebieska bibułka

Opis produktów

I naszym oczom ukazują się produkty z testowego pudełka ANIMIBOX

Mamy tam płyn do uszu (mi osobiście niepotrzebny w tej chwili, mam jeszcze sporo poprzedniego), oraz malutki szamponik (mogłabym nim umyć 1/3 jednego z moich trzech psów :P)

Ciasteczka wątróbkowe Doggy BIOcakes 100g, naprawdę fajnie pachną (a raczej pachniały :P), chrupiące, całkiem spore i przede wszystkim ślicznie zapakowane. Naprawdę bardzo fajne, wylądowały w wobblerze i innych zabawkach typu kong :)

Kolejnym produktem są dwie saszetki z mięsnym musem fish4dogs. Pieskom nie było dane ich przetestować, jedną posiałam gdzieś na seminarium w Annówce a drugą zjadł jeż (niech też ma coś z życia :P).

W pudełku była jedna zabawka, bażant z firmy HappyPet. Piszczy w dwóch miejscach, był bardzo ładny, niestety już go nie ma wśród nas:

Ostatni i zdecydowanie najfajniejszy produkt to bandamka w groszki z Jagnię craft. Ma odblaskowy element, bardzo ładny krój i generalnie jest czaderska :D

A Zoe wygląda w niej przeuroczo :D

Podsumowując, całkiem fajny pomysł, jestem ciekawa czy się przyjmie. Osobiście mam mieszane odczucia, z jednej strony były rzeczy które są fajne i o których istnieniu nie wiedziałam (np chustka), z drugiej strony były takie rzeczy które nie są mi kompletnie potrzebne lub nie pasują kompletnie do moich psów (jak bażant czy mikro szamponik).
Po podliczeniu regularnych cen wszystkich produktów w ANIMIBOXie mamy 77zł a można go kupić za 59zł, to może zadziałać przyciągająco, zawsze trochę taniej :P To już Wasza decyzja, jeśli nie lubicie spędzać czasu na zakupach czy to w sklepie czy przez internet, lubicie testować nowe psie produkty i chcecie być zaskakiwani co miesiąc zawartością paczki to ANIMIBOX jest dla Was :)
W każdym razie jeśli chcecie spróbować to możecie przy zamówieniu podać kod rabatowy - BLF011305 a dostaniecie 5zł rabatu :)

Mikołajki!

piątek, 6 grudnia 2013

Zoe, Madlene i Sorin życzą wszystkim wesołych mikołajek i mnóstwa prezentów! :D


 


To będą pierwsze święta Sorina, co prawda choinka jeszcze nie stoi ale lampkami był zachwycony :D
Na Mikołajki zwierzęta dostały prawie 30kg karmy Taste Of The Wild, Canosan na stawy, nowiutkie szelki pociągowe typu slim oraz kostkę z konga squeezz. Rzecz jasna cieszy je tylko piszcząca kostka :D


Byliśmy też na mikołajkowym treningu z psami i Ksawerym, Ksawery bardzo się ze mnie nabijał i przewracał mi ciągle pachołki, na jutrzejszy leśny spacer go nie zapraszamy :P

Chuckit! Ultra Tug

środa, 4 grudnia 2013

Odwieczne pytanie każdego kto bawi się w szarpanie ze swoim psem piłką na sznurku, czy piłka przetrwa atak naszego zwierzęcia?

Mając w domu 3x bc w tym jednego mega destruktora odnalezienie tej idealnej piłki jest jeszcze trudniejsze, przedstawiam nasz test piłki Chuckit! Ultra Tug rozm. M, czy piłka przeżyła atak testerów? :D



Jeśli masz w domu zwierze w typie Zołczaka to pewnie nie dziwi Cię taki widok:

To tylko najświeższe ofiary, wyrzuciłam już niezliczoną ilość zabawek które po krótkim czasie przestały się nadawać do czegokolwiek.
Zaznaczam że każda z tych piłek kiedyś miała sznurek (przeważnie wyjątkowo krótko). To wcale nie jest tak, że zabawki leżą luzem i pieski gryzą je sobie z nudów, nie nie, pieski tak się szarpią że urywają sznurki z piłek:

Na piłkę Chuckit! Ultra Tug czaiłam się już jakiś czas temu, tak się złożyło że sklep http://toys4dogs.pl/ zaproponował nam przetestowanie takiej piłeczki, dotarła bardzo szybko, jeszcze zapakowana prezentuje się tak:



Pieski zahipnotyzowane czekają na sygnał:



Po sygnale krokodyl atakuje :D


Madlena z niewiadomych powodów uznała że przy oczekiwaniu na piłkę należy pokazywać język, to jedna z jej ulubionych sztuczek :D



Sorin też potrafi dzielnie czekać :D



Po zwykłym szarpaniu przyszedł czas na wysyłanie do zabawki, bardzo ważne jest dla mnie to, żeby pies łapał za piłkę a nie za sznurek. Jeśli nie łapie za koniec zabawki (piłkę) tylko za sznurek/taśmę tzn że wcale nie uważa/nie chce uważać na to za co łapie, od sznurka jest bardzo blisko do ręki a od złapania ręki jest bardzo blisko do szpitala ;)

Zabawka okazała się strzałem w 10, Zoe (bo to ona uwielbia łapać za sznurki) zawsze celuje w piłkę! Taśma z piłki okazuje się być bardzo wygodna do trzymania dla człowieka ale wyjątkowo niewygodna do trzymania dla psa, sukces :)






Po wysyłaniu i przywoływaniu do zabawki przyszedł czas na najtrudniejszy test czyli rzucanie piłki i pozwolenie zgrai na szaleństwa z nią:




Zoe lewitująca :D





Testy przebiegły pomyślnie, zabawka nienaruszona :D Tutaj troszkę widać, że piłka w środku jest pusta, do środka szybko wpływa ślina przez co psy z wielką radością "zasysają" piłkę :D Miałam świetne zdjęcia jak Madi siedzi i gryzie ją tak, że jest płaska jak naleśnik ale niestety gdzieś je wcięło, w każdym razie musicie uwierzyć mi na słowo, że jest na tyle twarda, że nie da się jej zniszczyć i równocześnie na tyle miękka, że pies może ją "mamlać" i zgniatać.

Sesja foto bez portretów się nie liczy :D


Co mogę powiedzieć, mamy tę piłkę już ze 3tyg i jak dotąd to najlepsza piłka na sznurku/taśmie jaką dotąd miałam, głównym powodem jest to, że wciąż żyje i ma się świetnie :D

+ niezniszczalna o ile nie zostawimy psa z nią sam na sam na pół dnia
+ taśma jest (przynajmniej dla mnie) bardzo wygodna, w końcu sznurek nie wrzyna się w dłoń i nie czuję, że pies wyrywa mi rękę z barku :D
+ taśma jest na tyle szeroka i nieprzyjemna dla psa że praktycznie zawsze łapie za piłkę
+ super kolory, tak po prostu ładne i zarazem widoczne z daleka, była już wiele razy zgubiona w trawie ale nie było problemu z odnalezieniem
+ w środku jest pusta przez co pies może ją zgniatać i "zasysać"
+ z racji na dość krótką, szeroką i sztywną taśmę raczej nie ma szans aby piłka zawisła na drzewie a to mój odwieczny problem :D
+ nie wiem jaki patent został zastosowany ale taśma wciąż jest nierozerwalnie połączona z piłką, uwierzcie mi, Zoe bardzo się starała je rozdzielić :D

- dla mnie długość taśmy jest idealna (19cm) jednak są osoby które lubią dłuższe sznurki
- wewnętrzna taśma oraz szwy są białe, trochę nietrafiony kolor jeśli chodzi o zabawkę dla psów ale to już moja jazda na punkcie czystości
- ma sporo rowków w które łatwo wchodzi ziemia i inne brudy, oczywiście bez problemu można to szybko wyczyścić szczoteczką ale gdyby napis był wypukły problemu by nie było wcale (tu znowu odzywa się mój wewnętrzny pedant :P)

W każdym razie serdecznie polecam, jestem bardzo zadowolona, psy chyba jeszcze bardziej :D Mam nadzieję że piłka będzie nam służyć jeszcze długo. Możecie ją zamówić w sklepie toys4dogs, są dostępne 3 rozmiary (S,M i L) http://toys4dogs.pl/chuckit-ultra-tug-m-ultra-pilka-na-tasmie,id190.html
Btw zerknijcie na promocje, mają tematyczne zestawy z zabawkami chuckit! np zestaw dla domatora, zestaw dla spryciarza, zestaw dla piłeczkomaniaka czy zestaw dla wesołka, całkiem fajny pomysł i chyba już wiem co moje zwierzęta dostaną pod choinkę :D