Test legowiska Doogi

wtorek, 21 stycznia 2014

Od ponad dwóch miesięcy jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami legowiska Doogi. Już jakiś czas temu całkowicie zrezygnowałam z legowisk, koszyki wiklinowe były sukcesywnie pożerane, zwykłe legowiska z gąbką szybko tej gąbki pozbawiane, im lżejsze tym bardziej poniewierały się po pokoju już o utrzymaniu tego w czystości nie wspomnę. Zdecydowałam się jednak przetestować legowisko firmy Doogi, zapraszam do lektury! :D

Nasze legowisko jest kodurowe, czarne w rozmiarze M, bez futerka wygląda jak trampolina, gdy moja mama je zobaczyła powiedziała, że kupowanie psom trampoliny to już lekka przesada :D Pierwszym plusem jest to, że można je złożyć i umieścić w futerale wielkości składanego krzesełka. Stelaż jest ze chromowanych stalowych i aluminiowych elementów co gwarantuje stabilność oraz lekkość. Legowisko jest naprawdę fajne i funkcjonalne ale to nakrycia nadają mu wygląd książęcego łoża! :D Nasze nakrycie to królik jednak wciąż choruję na jenota i prędzej czy później go dokupię :P

Zwierzątka na legowisku jeszcze z choinką:









 Odpowiedź na pytanie ile psów zmieści się na jednym legowisku? 3 bordercie :P


Legowisko jest oblegane przez wszystkie 3 psy, jego atrakcyjność jest na równi z ludzkimi łóżkami więc to duży sukces! Najbardziej ukochał je Sorin, wygląda na nim i czuje się jak książę :D

Sosik uważa że na legowisku należy między innymi:

Wcinać marchewkę:



Jeść własną łapkę :P

Jeść kostkę:



Lub bawić się z sis!

Wróćmy do kostki, nie wiem czy tylko ja nienawidzę dawać psom surowych kości czy mięsa, jak już nie raz na tym blogu wspomniałam - jestem okropną pedantką, nienawidzę brudu w domu i mam wieczną potrzebę sprzątania. To co się dzieje po jedzeniu takich świństw jest nie do opisania :D Wszędzie krew, ślina, walające się resztki i smrodek. Chciałam wam pokazać jak prezentuje się legowisko po zjedzeniu na nim wołowej kości, niestety nie mam w pokoju najlepszych warunków, jest strasznie ciemno, w każdym razie uwierzcie mi że poza zapachem nie było śladu :D


A po Madlenowej wylizówce to już w ogóle git majonez! :D

Kolejna ważna dla psiarza sprawa to podatność na brud, tutaj legowisko całkowicie mnie kupiło!
O ile wiosną/latem nie ma tragedii tak od września zaczyna się katorga, wyobraź sobie że każdy mój pies (a mam ich 3!) wygląda tak po każdym codziennym spacerze/treningu:


Oczywiście nie jest tak, ze nigdy nie myję psów po spacerze ale czasem po prostu mi się nie chce :P
I tutaj mega zaskoczenie, KOMPLETNIE NIC nie zostaje na futerku, piesek leży na legowisku, po wyschnięciu piasek z niego spada, cały ten piasek "przedziera" się do środka, nie rozsypuje się, długo wręcz nie byłam świadoma tego, gdzie ten cały brud z "po spacerowego" psa się podział :D

Tak to wygląda po zdjęciu nakrycia czyli wszelkie kłaczki i piach niewidoczne czekają na sprzątnięcie:

Nakrycie wyprałam dopiero po dwóch miesiącach użytkowania, wcześniej kompletnie nie czułam takiej potrzeby (jednak po tych kostkach zapach był średnio przyjemny :D) a całe legowisko wystarczyło zamieść i przetrzeć mokrą szmatką. 
Tak wyglądało futerko po praniu, troszkę się zrobiło curly, to pewnie przez to że dałam za dużo stopni, pamiętajcie że tylko 30!

A tak wyglądało po przeczesaniu grzebykiem czyli nówka sztuka :D


Podsumowując:

+ psy je naprawdę bardzo lubią, przynajmniej moje
+ wygląda jak książęce łoże, żałuję że nie mam kominka! :D
+ jest naprawdę lekkie i po złożeniu mieści się w małym futerale
+ MEGA w utrzymywaniu czystości, praktycznie nic nie trzeba robić
+ dostępne są różne wielkości, legowiska z oparciem, różne rodzaje i kolory nakryć
+ można sobie dokupić takie bajery jak poduszka, aport czy szarpak w kolorze naszego nakrycia 
+ z racji tego, że jest na nóżkach, często chowam sobie pod spodem np drybed czy deskorolke :P

- z powodu nóżek jest też minus, gdy pod legowisko zabawka to niestety pojawia się raban związany z jej wydobyciem i nurkowaniem pod spodem
-na początku troszkę skrzypiało gdy psy po nim chodziły ale to kwestia tylko kilku dni
- tak naprawdę głównie futerko nadaje legowisku ładnego wyglądu i funkcjonalności, trzeba za nie niestety dodatkowo zapłacić, myślę, że tylko z nim będziecie tak naprawdę zadowoleni. Legowisko bez nakrycia ok ale bez szału

Na tym psim łóżku dzieją się cuda, Zoe daje się zaczepiać Sorinowi :D




Madlenka oraz jej język mówią, że są zadowoleni :P

Daje radę nawet jako łoże dla cierpiących:

O tym jak Madlenka kocha Zoe

niedziela, 19 stycznia 2014

Od dłuższego czasu robimy sobie sztuczki na dwa psy, pewnie w okolicach wiosny-lata pojawi się filmik :) Planem na dziś było kręcenie Sorina ale niestety, kiepsko mi poszło i tylko dziewczynki wyglądają jako tako tj. prawie zmieściły się w kadrze i nie ma tak strasznego ziarna jak na kolejnych. W każdym razie do prób nagrania Sorina wrócę ponownie jutro a dzisiaj przedstawiam Madi i Zołczaka :D


Układ ról nie jest przypadkowy, Zoe jest tą nietykalską i wiecznie złą na wszystkich a Madi jest biednym, przestraszonym i zagubionym w wszechświecie osiołkiem. Uznałam, że Zołczakowi pozwoli to oswoić się z bardziej lub mniej przyjemnym kontaktem fizycznym z innymi psami a Madlence umocnić się psychicznie i wzbudzić pewność siebie, w końcu teraz na legalu może walić Zoe po głowie :D
Przy nauce sztuczek na dwa psy jest NIESAMOWICIE dużo roboty, nigdy bym nie pomyślała że aż tyle :D Ale równocześnie wszystkie 3 mamy ogrom frajdy, co sesję duszę się ze śmiechu :D Rozpisanych mam już około 60 sztuczek z udziałem dwóch psów, część jest już zrobiona, mam nadzieję że uda nam się to zrealizować i że spodoba się wam wszystkim! :)

Mini Zoe!

czwartek, 16 stycznia 2014

Bo jak wiemy, każda gwiazda czy też geniusz zła musi mieć swojego "Mini Me"! :D To z Austina Powersa, jakby ktoś nie wiedział :P

Zoe jako geniusz zła i gwiazda w jednym również ma swojego mikro klona! Przedstawiam mini Zoe wykonaną przez Sylwię z WoolWorld. Mini Zoe jest wykonana z filcu, ma 7cm wysokości i jest NIESAMOWICIE podobna do swojej większej wersji. Byłam wyjątkowo zaskoczona tym, że to nie jest filcuś jakiegoś merle pieska, to jest po prostu filcuś Zoe! :D Takiego filcusia można potraktować między innymi jako breloczek :) Sylwia wykonuje takie cuda na zamówienie, serdecznie polecam!





Niestety, jak tylko spuściłam Mini Zoe z oczu to Madlenka- naczelny chirurg, dokonała amputacji tylnych łap i ogona, cóż, pewnie wdała się jakaś gangrena o której nie miałam pojęcia. W każdym razie Mini Zoe leci do Sylwii odzyskać to, co jej odebrano, mam nadzieję że wróci równie piękna! :D

Podsumowanie 2013

czwartek, 9 stycznia 2014

Jak już pewnie zauważyliście, nasz blog nieco zmienił "look", powodów było kilka, chociażby to, że ostatnimi czasy zmobilizowałam się i pisałam regularnie (7 notek w grudniu wow!). Kolejnym powodem jest fakt, że właśnie wybiło 100 000 wyświetleń bloga, oznacza to, że naprawdę tu zaglądacie i czytacie. Biorąc pod uwagę fakt, że na blogu pojawiło się jedynie 37 notek, z czego większość zawiera po jednym zdjęciu i nie było żadnej która zawierałaby jakieś wskazówki czy głębszą myśl to ta liczba robi wrażenie :D To strasznie miłe, naprawdę dziękuję Wam wszystkim ! :) No i jeszcze jedna ważna sprawa, właśnie rozpoczął się nowy rok, 2014 rok będzie bardzo intensywny, będzie mnóstwo zmian, na pierwszy rzut poszedł właśnie wygląd bloga :)
Odpowiadam na pytania które na pewno za chwilę się pojawią, nowy wygląd bloga to zasługa Natalii Śliwińskiej, tak, tej od Tosi i Ginny :)

Jako że nie pisałam notek regularnie, zdecydowałam się na opisanie mniej więcej w skrócie tego, co się działo przez ostatni rok, uwaga, tasiemiec!

1.01.2013
Pierwszy dzień roku i zarazem najgorszy dzień roku. Pewnie jak większość długo dochodziłam do siebie po sylwestrze, było mi szkoda psów, ostatni dzień roku spędziły w domu i to samo działo się w pierwszy dzień nowego roku. Z wielkim bólem i leniem w tyłku mimo wszystko zebrałam się o dość późnej godzinie, zabrałam pieski i poszłam do oświetlonego parku za moim blokiem. Nie wiem jak mogłam być tak głupia, nie wpadło mi do głowy to, że ziemia jest zamarznięta, nie wpadło mi do głowy to, że jest dzień po Sylwestrze i nawet w parku, w którym zawsze było czysto i propsiowo również mogło pojawić się szkło. Myślałam tylko o tym, że mam obowiązek porobić coś z psami bo nudziły się przez dobre 2 dni. Zaczęłam jak zawsze czyli obi i sztuczki z Madi i Mru, to samo z Zoe, uznałam, że super będzie sprawić Zoe radość i rzucić jej kilka backhandów na koniec. I tak, to był własnie koniec, każdy kto zna Zoe wie, że nigdy wysoko nie skakała, tak było tez wtedy. Po jednym z rzutów wylądowała normalnie ale pisnęła, gdy pisnęła wiedziałam, że stało się coś poważnego, Zoe nigdy nie piszczy. Krwawiła jej lewa tylna łapa ale podnosiła prawą, jestem prawie pewna że wylądowała na jakimś przymarzniętym do ziemi szkle, do teraz na jej lewej łapie palce wyglądają dość dziwnie, w każdym razie nie analizowałam tego na co wpadła, po prostu zabrałam ją szybko i pobiegłam do samochodu. Na szczęście dość blisko jest całodobowa klinika, zrobiliśmy prześwietlenie i niestety, prawe biodro zwichnięte. Musiałam zostawić ją na noc w klinice, po tym pamiętam tylko wielką czarną plamę i rozpacz, co gorsza musiałam na drugi dzień iść do pracy. Popołudniu ją odebrałam, miała założony opatrunek unieruchamiający Ehmera i przez 2 tygodnie chodziła z łapą przyklejoną do brzucha. Od początku mówiono mi, że taki opatrunek to marne szanse powodzenia ale warto spróbować. Jak pewnie się domyślacie, nie udało się, po tych dwóch tygodniach znowu Zoe została w klinice aby przeprowadzić zabieg, wszyscy mnie pocieszali, że dekapitacja główki kości udowej to nic takiego i psy po tym szybko dochodzą do siebie. Nie dałam się jednak przekonać, dzwoniłam i prosiłam żeby spróbować czegoś innego a resekcję zostawić jako ostateczność. Tak Zoe skończyła ze śrubą w nodze. Styczeń, luty i marzec minęły nam pod znakiem rozpieszczania Zołcza do granic możliwości, biegania do weta i biegania do pracy, żeby zarobić na to rozpieszczanie i dalsze leczenie.


23.01.2013
To dzień, w którym razem z Alą opublikowałyśmy filmik z Zoe kręcony w październiku i listopadzie. Zoe jest niekwestionowanym mistrzem sztuczek i dużo wcześniej planowałyśmy nakręcić filmik, w którym pokażemy część tego co potrafimy. Łatwo nie było, statywy się psuły, było zimno niemożliwie, ludzie zainteresowani tym co robimy wchodzili nam w kadry :D Nie liczyłyśmy na zbyt wiele, 100tys wyświetleń było naszym marzeniem. Marzenie się spełniło, w tej chwili ponad 11-krotnie :D




23.02.2013
Prowadziłam swoje drugie seminarium obedience, tym razem w Krakowie na zaproszenie Iwony Gołąb - http://odlotowepsy.pl/
Było bardzo sympatycznie, super miejscówka, marzę o takiej! Większość psów była obikowo początkująca ale za to miały solidne podstawy więc cudownie uczyły się nowych rzeczy i szlifowały to co już potrafią :)


03.03.2013
Zawody obedience w Długiej Kościelnej, to pierwsze zawody Madi, udało jej się zająć pierwsze miejsce w klasie 0, uzyskała ocenę doskonałą więc dostała promocję do kl.1 Byłam z niej strasznie dumna, mój magiczny konik śmierci :)

Fot. Urszula Charytonik


9-10.03.2013
Seminarium sztuczkowo obikowe w Poznaniu, przyjechałam razem z Madi i Alą na zaproszenie Pauli http://wenabc.blox.pl/html Tego semi nigdy przenigdy nie zapomnę, nikt nie spodziewał się, że tak nas zasypie śniegiem :D Ale mimo wstrętnej pogody było naprawdę super, prawie nikt nie zdezerterował przed czasem i udało się sporo przepracować :D
Fot.Natalia Karpińska



24.03.2013
Madi była na seminarium obedience z Agnieszką Boczulą i szlifowała swoje wyjątkowo niedoskonałe umiejętności :D
Fot.Anna Cheba


14.04.2013
Seminarium sztuczkowo-obikowe w Lublinie na zaproszenie szkoły dla psów Temperament, miałam w końcu okazję poznać Penny, siostrę Madi. Przez część seminarium troszkę mżyło ale wszyscy byli dzielni i świetnie pracowali :) Niestety zdjęć brak.


11-12.04.2013
To bardzo ciekawa historia pełna zbiegów okoliczności, wspaniałych wspomnień i przeżyć, myślę że po prostu opiszę to w osobnej notce. Tak w skrócie, pierwsze zdjęcia Zoe u boku Karoliny Gorczycy i Lorenzo Walchera do filmu "Agnieszka" reżyserii Tomasza Rudzika oraz moje pierwsze kroki jako "tresera na planie" haha :D



20-21.04.2013
W tych dniach prowadziłam seminarium sztuczkowe i obi w Olsztynie na zaproszenie Zuzy Vegsonowo-Pikusiowej i Agi Szopowo-Greenowej. Super spędzony czas w doborowym towarzystwie, nawet grill był! :D
Fot.Zuzanna Bzdręga


1-3.05.2013
Prawie całą Majówkę spędziłam z Madlenką i naszą śląską ekipą w Annówce, gdzie nie robiliśmy nic innego poza rzucaniem frizbiaczy i jedzeniem, czyli istna sielanka! :D

Fot. Kasia Krzewina


4-5.05.2013
Niestety nie było mi dane zostać ze wszystkimi i rozkoszować się frisbówką w całości, po 3 dniach musiałam wracać do domu, po 8h podróży miałam jakieś 30min na przepakowanie się i wymianę psa (z Madi na Zoe). Czekało mnie, Alę i Zoe 11h podróży busikiem do Monachium na kolejny dzień zdjęć Zoe do "Agnieszki". Obiecuję, że opiszę bardziej szczegółowo, tutaj musi wystarczyć fotka nas i ekipy podczas zdjęć w centrum handlowym :D


10.05.2013
Sorin, nasz nowy członek rodziny :)



25.05.2013
Na zaproszenie Beaty Karpety - http://kpt.zgora.pl/ przyjechałam do Zielonej Góry żeby poprowadzić seminarium ze sztuczek :) Wszyscy bardzo chcieli żebym zabrała ze sobą Zoe i zrobiła małą demonstrację, bałam się, że to za wcześnie i Zołczakowe odnóże nie jest jeszcze gotowe na takie imprezy, na szczęście dostałyśmy pozwolenie od weterynarza i przyjechałyśmy razem :) To było świetne semi, niesamowite jak szybko wszystkie psy się uczyły!

Fot.Kamila Poźniak


1-2.06.2013
DCDC Wrocław, miałam prowadzić pokazy obedience i sztuczek, niestety Zoe jeszcze nie była gotowa na tak intensywną aktywność więc cały obowiązek spadł na Madi. Niestety Madi jest psem który ma ogromny problem z presją, z nowym otoczeniem, generalnie ma problem ze wszystkim (przykładem może być np nasz pierwszy start w kategorii Toss&Fetch, szalone 0 punktów :D). Nie było tragedii ale na pewno to nie był obraz tego, na co stać Madlena, kupa roboty przed nami żeby wprowadzić jej umysł na dobrą drogę :)

Fot. Paweł Kijak


8-9.06.2013
W tych dniach prowadziłam sztuczkowe seminarium w Gdańsku na zaproszenie Katarzyny Sterne-Nałęcz - http://www.canac.pl/ 
Pogoda nam dopisała, przerobiliśmy niezliczoną ilość sztuczek, jednym słowem bomba! 

Fot. Anna Sochacka


22-23.06.2013
DCDC Poznań, tutaj już mogłam postawić na mojego pewniaka który zazwyczaj nie zawodzi :D Czyli pokazy prezentowała Zoe, po raz pierwszy pokazałyśmy historyjkę okraszoną w sztuczki którą napisała Malina Błańska i wszystko wskazywało na to, że się całkiem podobało :)

Fot. Foto Martinez


10-11.08.2013
DCDC Sopot, te zawody były dla nas wyjątkowo udane, Madi postanowiła zabłysnąć i zajęła 3 miejsce w kategorii Pro Toss&Fetch! :D Poza tym kilka dni przed zawodami zrobiłyśmy sobie male wakacje z dziewczynami, w 2014 obowiązkowa powtórka! 



Sierpień 2013
W lipcu Zoe dostała oficjalną zgodę na większe szaleństwa, zaczęła chodzić na spacery do lasu, była strasznie szczęśliwa. Niestety jej szczęście nie trwało długo, na jednym ze spacerów musiała po raz kolejny w tym roku trafić na szkło, rozcięła sobie łapę, zaraz pod stawem skokowym. Gdy wróciłam do domu nie wyglądało to jakoś specjalnie źle, postanowiłam opatrzyć ranę, zabandażować i darować sobie szycie. Niestety rozcięcie chociaż małe, okazało się dość paskudne, szybko się otwierało, gojenie trwało strasznie długo. Gdy w końcu po kilku tygodniach ładnie się zagoiło to automatycznie zaczęło się dziać znowu coś dziwnego, rana zaczęła delikatnie puchnąć. Chodziłam z tym do weterynarza, nie chcieliśmy od razu tego ciąć dlatego Zołcz dostawał różne leki i zastrzyki, niestety to "coś" rosło coraz bardziej i zaczęło jej porządnie przeszkadzać, tu widać jak siadała:
Gdy leki wciąć i wciąż nie działały zdecydowaliśmy się jednak ją uśpić i sprawdzić co takiego tam się dzieje, stawialiśmy na jakiś wbity patyczek czy kamyczek. Okazało się, że jest dużo gorzej, Zoe miała nowotwór. Konkretnie chrzęstniak, organizm nie wiedział jak poradzić sobie z tą raną, dlatego postanowił "zakleić" to chrząstką. Tak naprawdę była to ostatnia chwila na uratowanie łapki, jeszcze chwila i chrząstka zmieniłaby się w kość a wtedy byłaby jednym słowem masakra. Cóż, niewątpliwie Zoe nie ma szczęścia w życiu i jest obciążona jakimś ogromnym ortopedycznym pechem. Z przyzwyczajenia wciąż dość często siada sobie tak na dupce, pewnie rozumiecie jak bardzo mnie to cieszy (to w temacie obedience :P)

Lekko przyćpany Zołczaczek po zabiegu.


Sierpień 2013
Nie pamiętam dokładnej daty, bez zapisków ginę :D W każdym razie pod koniec sierpnia Zoe miała grać w etiudzie filmowej zatytułowanej "Psia Mać". Scenariusz bardzo mi się spodobał, był dość intrygujący dlatego chętnie zgodziłam się na udział w tej produkcji. Niestety Zoe była po zabiegu i po raz kolejny musiała ją zastąpić Madi. Dokładnie wszystko opiszę, jak film będzie gotowy i go zobaczę, możliwe że będzie dostępny również w sieci :) W każdym razie dla Madi było to wyjątkowo wyczerpujące, więcej jej chyba nie zafunduję takich atrakcji


31.08-01.09.2013
Finały DCDC w Warszawie, wyjątkowo udane zawody dla śląskiej ekipy! :D Największym sukcesem było 3 miejsce w kategorii Super Open Tinty! Hachiko zajął 1 miejsce w TimeTrial, Lomo 3 miejsce w Dartbee a Zołczak lansował się na telebimie :D



28-29.09.2013
Prowadziłam sztuczkowo-obikowe seminarium w Warszawie na zaproszenie Oli Gronek. Fantastycznie pieski robiące fantastyczne postępy! 
Fot.Aleksandra Majka


Październik 2013
Razem z moimi psami mieliśmy nagranie do Zabrzańskiej telewizji lokalnej TVZ, dziennikarka zauważyła artykuł o mnie i moich psach w Joyu i chciała przeprowadzić wywiad. Niestety nie mam ani zdjęć ani nagrania, nie jestem w stanie trafić na emisję ale co jakiś czas ludzie zaczepiają mnie na ulicy i mówią że widzieli w tv i że trzymają za nas kciuki, to strasznie miłe! :D


19.10.2013
W tym dniu prowadziłam seminarium w Gorzowie Wielkopolskim, byłam dość nieprzytomna po nocnej podróży, na szczęście psy były tak absorbujące że szybko zaczęłam funkcjonować tak jak należy :D Był wyjątkowo zróżnicowany poziom, od psów super zaawansowanych po całkowite świeżaczki :)

Fot.Natalia Kropa


2-3.11.2013
To było wyjątkowe seminarium, moje pierwsze zagraniczne a konkretnie na wyspie Sycylia we Włoszech. Szczegółowo zostało opisane kilka notek wcześniej.


9-10.11.2013
Seminarium na Majorce! To zdecydowanie zasługuje na osobną notkę :D Powiem tylko że mam rogala na twarzy po każdym wspomnieniu tego wyjazdu :D

Fot.Carmen Moreno


16-17.11.2013
W ten weekend miałam przyjemność prowadzić sztuczkowo-obikowe seminarium w Annówce.
Praca z psami przy kominku w cudownym miejscu, mogłabym tak przez całe życie! :D

Fot.Martyna Rybak


23-24.11.2013
Ojj to był bardzo intensywny okres jeśli chodzi o seminaria, kolejne prowadzone przeze mnie to semi we Wrocławiu. Pracowaliśmy na końskiej hali, wiało, padało, było zimno i brzydko, na szczęście ekipa wynagradzała te przykrości :)

Fot.Jagoda Matejczuk


29-30.11.2013
Odbyło się seminarium z Siv Svendsen w którym uczestniczyłam z Sorinem, było szczegółowo opisane całkiem niedawno :)

Fot.Tomasz Seruga


14-15.12.2013
Seminarium w Mysłowicach, chyba najbliższe jakie prowadziłam w swojej dotychczasowej karierze, fajnie było wyjść z domu po prostu 40min przed seminarium :D Było wyjątkowo dużo owczarków niemieckich, z tego co pamiętam 5. Ćwiczyliśmy w remizie strażackiej, mieliśmy nawet kawałek sztucznej trawki, pełen wypas!

Fot.Agnieszka Kilczan


Pewnie o czymś zapomniałam ale to raczej najważniejsze wydarzenia minionego roku, liczę na to że ten będzie łaskawszy dla Zoe i już więcej nie wyląduje na stole operacyjnym. Mam też nadzieję, że uda mi się dojechać na więcej zawodów i że zrealizuję w końcu moje największe marzenie o które walczę już od kilku miesięcy, ale o tym za jakiś czas :)
Niebawem pojawią się szczegółowe opisy wszystkich moich psów oraz kalendarz, zapraszam do obserwowania! :)

Mapety prosto z drzewa pozdrawiają wszystkich noworocznie! :D