Mistrzostwa Polski Obedience

piątek, 30 listopada 2012

Nie pamiętam żebym kiedykolwiek pojechała na jakiekolwiek zawody na spokojnie, dzień wcześniej...
Jechać w dzień? Nieeee, pójdę sobie do pracy, zarobię pieniążki.
Nocleg? Nieeee, szkoda kasy.
3h czekania na przesiadkę gdzieś w połowie drogi w środku nocy? Czemu nie, poćwiczymy sobie pozycje w poczekalni na dworcu!
Pojadę TLK bo tanio. Ojj mój TLK spóźnił się już 2h jak to każdy nocny TLK, co tam, może pozwolą mi startować na końcu.
Takie przygody miałam odkąd pamiętam, żałosne życie ubogiego psiarza :D Zazwyczaj skutkowało to tym że w okolicach 14:00 zaczynałam zamulać i tracić kontakt ze światem przez zmęczenie i brak snu, tym razem było inaczej! 
Pojechałyśmy sobie dzień wcześniej, co prawda TLK ale spóźnił się tylko jakieś 40min więc w granicach mojej akceptacji. Udało nam się przebrnąć autobusem przez Warszawę (aczkolwiek straciłam 5zł, przedziwne te warszawskie biletomaty, wsadziłam nie w tą dziurę co trzeba! ;D ) Dojechałyśmy do mieszkania gdzie ugościła nas Moli, zjadłyśmy bigos i poszłyśmy spać.
Zawody zaczynały sie wcześnie rano, klasa 2 na samym początku, trafił nam się całkiem miły numer startowy czyli 4. Pierwsze ćwiczenie to jak zwykle zostawanie i tutaj szok-Zoe tupie jak opętana :D Tego bym się po niej nie spodziewała i dostałyśmy za to banalne ćwiczenie najmniej punktów, bodajże 7, od Pani Drobik :D

Później chodzenie przy nodze, również kiepsko, to nasz najsłabszy punkt od zawsze, kolejne ćwiczenia coraz lepiej i lepiej. Generalnie ze startu jestem całkiem zadowolona, wiem nad czym muszę bardziej popracować a co jest ok i mogę odpuścić wałkowanie tegoż :D
Pierwsza i najważniejsza rzecz do przepracowania którą wcześniej całkowicie zbagatelizowałam to jęczenie z podniecienia, sędzia Meroni nie omieszkał nam tego wypunktować i w dosłownie każdym ćwiczeniu w opisie jest:
-pies jęczy
-pies piszczy
-pies wydaje dźwięki
Na końcu usłyszałam "your dog is little nervous..."
Niestety nie tak znowu little :D  Więc trzeba się tym zająć.
Po spartoleniu dwóch pierwszych ćwiczeń kompletnie nie spodziewałam się tego iż wygramy a jednak, udało się! :D
Mamy taką piękną fotkę z pudła by Dog Campus


Wygrałyśmy jakąś nienormalną ilość nagród włącznie z tabletkami na poprawę nasienia :D Mamy też największy jak dotąd puchar i wciąż utrzymujące się rogale na twarzach ze szczęścia :D
Nie obyło się oczywiście bez kwiatków takich jak pan który podchodzi do leżącej sobie Zoe, mówi do niej, głaszcze po czym zaczyna sprawdzać uzębienie (serio! :D)
W taki oto sposób żegnamy się z klasą 2, mam nadzieję że Zoe jest już gotowa na starty w kl.3. Pierwszy start w najwyższej klasie planuję na początku stycznia w Kaliszu więc przygotowania trwają. Skoro już jedziemy to postanowiłam zgłosić i Mydelniczkę do 0, zobaczymy czy będzie w stanie godnie się zachować :D