Sycylia! Czyli sztuczkowanie pod drzewem oliwnym

środa, 27 listopada 2013

Gdy zostałam zaproszona przez Giadę Iucullano i Centro Cinofilo Villa Maira do poprowadzenia seminarium we Włoszech a konkretnie na jednej z włoskich wysp - Sycylii oczywiście zgodziłam się bez namysłu :D
Później rozpoczął się proces myślowy i panika... przecież to daleko, będę musiała lecieć samolotem, nigdy nie latałam samolotem! Gdyby tego było mało to okazało się że trzeba się przesiadać w Rzymie, poza tym jak znaleźć tłumacza na Sycylii? Czego oni w ogóle oczekują, jak się przygotować?
Powodów do paniki było sporo a na chwilę przed odlotem pojawiły się kolejne, kochana nasza Pola od Sushi zaczęła straszyć "pamiętaj że nie wszystko możesz zabrać na pokład, posprawdzaj terminale żebyś się nie zgubiła, koniecznie zmierz torbę bo mogą jej nie przyjąć, uważaj na to co masz w telefonie bo mogą sprawdzać, spakuj do bagażu podręcznego szczoteczkę bo często gubią bagaż!" to wszystko oczywiście odpowiednio podsyciło mój atak paniki :D Większość rad bardzo się przydała ale o tym przy okazji następnej notki.
Okazało się, że lotnisko wcale nie jest takie straszne, wszystko jest bardzo intuicyjne, jasno i wyraźnie opisane i nawet taki laik jak ja mógł się poczuć jak wytrawny podróżnik, same loty również wyjątkowo przyjemne - krótkie, karmią i poją, ba, szampanem polewają! :D Oczywiście nie omieszkałam pobawić się w chińskiego turystę i napstrykałam fotki chmurek i skrzydeł samolotu. W Rzymie spotkałam się z moim tłumaczem Agą i razem poleciałyśmy do Pallermo. Z lotniska odebrały nas Giada z Danielą i borderem Gizmo a w okolicach 21:00 byłyśmy już u celu naszej podróży czyli w  Centro Cinofilo Villa Maira (to ośrodek szkolenia psów oraz dom Ines i Giovanniego) w mieście Santa Flavia.

W sobotę o 9:00 rozpoczęło się seminarium, nam było okroooooopnie gorąco natomiast uczestnicy ubrani w długie spodnie i czasem szaliki opowiadali jakie chłodne dni nastały :D
Poziom był dość wyrównany, większość psów miała problem z motywacją, przewodnicy mieli problemy z komunikacją ze swoimi psami, z jednej strony ciągle nagradzali i chcieli dobrze a z drugiej strony najnormalniej w świecie nieświadomie byli dla tych psów niemili i nieatrakcyjni. To co zauważyłam jako dość typowe to wypowiadanie i powtarzanie niezliczonej ilości słów jednym niezrozumiałym ciągiem (dajdajdajjenijenijenisalisalisaligogogo wciąż tłucze mi się po głowie :D ). Często powtarzało się dość niemiłe wypowiadanie komend, pies nie wykonuje komendy (większość psów była naprawdę delikatna) to powtarzamy do skutku z coraz większą złością i presją i wtedy mówią "widzisz? Jest nieposłuszna!" Na prośbę aby powiedzieć do psa po prostu miło i z sympatią pies wykonywał komendę błyskawicznie... wow jaka magia :P

Tutaj nasze drzewo oliwne:

Wszyscy dzielnie słuchają :D

To jest Killa, fantastyczny amstaff :)

Gdy zrobiło się bardzo gorąco to przenieśliśmy się do klimatyzowanego "domku". Wow tak! Mają psi domek z klimatyzacją! :D

A to włoski owczarek (coś jak nasz owczarek podhalański), jak na tak dużego psa był wyjątkowo entuzjastyczny i chętny do pracy, naprawdę fajny pies!

Był też wykład o klikerze, sztuczkach, opowiadałam o tym jak wygląda moje życie z psami i co jest dla mnie najważniejsze (niet, wcale nie szkolenie :P)

Podsumowując, wydaje mi się, że wyszło bardzo dobrze, ludzie byli bardzo zadowoleni i zapowiadali się że na pewno będą na następnym seminarium. Organizatorzy również stwierdzili że są pozytywnie zaskoczeni (spodziewali się raczej dużo teorii i znikomych ilości praktyki). Co jakiś czas dostaję filmiki z postępami, to naprawdę strasznie fajne! :) A wracam tam już 2-3.03.2014, nie mogę się doczekać :D

Podróż powrotna przebiegła całkiem przyjemnie, czułam się jak stary wyjadacz i nawet nie panikowałam jak w ostatniej chwili zmienili moją bramkę. Najzabawniejsze jest to, że moja podróż Pallermo-Rzym-Kraków trwała krócej niż podróż autobusami Lotnisko w Krakowie-dworzec w Krakowie-Katowice-Zabrze czyli bardzo przykry powrót do polskiej rzeczywistości...